poniedziałek, 14 października 2013

Zguba

Dzieci w domu, M w pracy, ja parkuję spokojnie na ulicy, włączam awaryjne, wychodzę z auta a tu nagle biegnie w moją stronę pies. Było już koło 21ej, ciemno. Lekko zszokowana jednak nie wycofałam się, no cóż, raz kozie śmierć a tu miłe zaskoczenie, szczeniak owczarka niemieckiego skacze po mnie z radości i liże po ręce. Chwila konsternacji, telefon do syna " wyjdź proszę przed bramę, nie wiem co robić!?". Pukam do sąsiadów, może będą wiedzieć skąd ten pies na ulicy... Okazuje się, że przyszedł za synem sąsiadki ale niestety nie wiemy gdzie on był a sam nie jest w stanie nam nic powiedzieć, ponieważ jest "zmęczony" po imprezce. Zabieram dzieci z psem do auta i jeździmy po domach, może ktoś się przyzna. Niestety chętnych brak, pół kilometra od nas zapukałam do tartaku i otrzymałam informację, że błąkał się już tydzień po okolicy. Wracamy szybko do domu, zdjęcia, wklejanie na facebooka i czekanie.
Zabawy co niemiara, moje psy nie bardzo wiedziały co to za stworzenie i dlaczego u nas... JJ nie spuszczał z suczki wzroku. Nadeszła noc, takiej nie miałam odkąd dzieci wyrosły z wieku niemowlęcego. Wyczekiwanie na ruch i piski, spała przecież z moimi gudłajami w domu. Nie było tak źle, cztery pobudki i dwa spacery nocne. Rano, 6:15, ja z psami na dworze a podchodzi sąsiad który wytrzeźwiał i mówi "sąsiadka, podobno masz mojego psa, tzn wiem skąd go mam".
I skończyła się przygoda, a miała już imię, AZA - po naszej suni, która niedawno od nas odeszła. Oczy JJ zaczęły w końcu mrugać i wszystko wróciło do normy.

 
  JJ wyglądał tak przez około 8 godzin :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...