I po Świętach ... pomimo przeciwnościom mam poczucie spełnienia. Zmęczona, po trzech dniach zasuwania przy garach, święta prawie w całości spędziłam na gniciu. Wigilia jednak nie była jak dla mnie do końca udana ale nie ze względu na jedzenie tylko na rozczarowanie jakie mnie spotkało ze strony osoby po której się tego nie spodziewałam. Rodzice mnie nauczyli jednej ważnej rzeczy, że święta to czas przebaczenia i możliwości porozumienia się z osobami z którymi jesteśmy w niezbyt szczęśliwym układzie. To czas kiedy możemy siąść przy stole w całym gronie rodzinnym, bo nie ma zbyt dużo takich okazji w ciągu roku. Wszyscy wspólnie jemy, rozmawiamy i jesteśmy dla siebie mili ( lub chociaż próbujemy być ). Ja potrafię to zrobić, czyli siąść przy jednym stole z osobą która nie jest mi bliska i szczera wobec mnie. Zdaję sobie sprawę, że ona też nie jest najszczęśliwsza z przyjęcia zaproszenia ale ponieważ trzyma nogi pod moim stołem musi się przynajmniej starać dostosować. Nikt mi nie powie, że wszyscy przy jego stole się kochają, no chyba że spędza święta tylko z małżonkiem i dziećmi albo jest największym farciarzem na świecie. Pomimo już otrzymanego zaproszenia na wigilię 2016, miałam dzisiaj pomysł na spędzenie kolejnej wigilii w inny sposób. A gdyby tak zapakować się i pojechać z dzieciakami w góry?
Teraz już zostawiam wigilię w spokoju i powoli zastanawiam się nad postanowieniami noworocznymi. Pierwsze pomysły są, tylko muszę je dobrze przemyśleć żeby się nie zagalopować zbytnio. Pod koniec roku przecież trzeba się będzie z nich rozliczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz