Od samego początku, gdy tylko mój M stwierdził, że musimy spróbować wakacji w kamperze robiło mi się słabo. Na początku znajomości gdy nie było kasy wolny czas spędzaliśmy pod namiotami w Sielpi, Bolminie a w lepszych czasach na Maleszowej. Wiadomo, że wiązało się to z konserwami, wekami, ogólnie rzecz biorąc z bagażnikiem jedzenia i picia, o tak piiiiiciaaaa i skrajnym brakiem higieny. Gdy dzieciaczki już były na świecie staraliśmy się spędzać wakacje w wynajętych apartamentach. Niestety to też wiązało się z gotowaniem, sprzątaniem, praniem .... na bieżąco, reasumując trochę słabo z wypoczynkiem. Najlepszym dla mnie jest tzw. "all inclusive" czyli totalne nieróbstwo. Uważam, że jeśli ktoś chce jechać na wczasy i wypocząć taki rodzaj wczasów jest najlepszy. Hotel z Aquaparkiem, animatorzy, jedzenie i picie 24 h na dobę, masażyści, imprezy integracyjne wieczorami to luksus dla każdego chociaż na 10 dni w roku.
Tym razem wraz z rodziną z Australii postanowiliśmy wypocząć wspólnie w kamperze. 5 osób jest ze sobą non stop, zero intymności. Dobrym pomysłem było nie korzystanie z toalety w aucie, myślę nawet że najlepszym. Sprzątania niewiele, ponieważ wszystkie spotkania były na zewnątrz auta i właściwie codziennie w innym miejscu co uważam za ogromny plus. Zwiedzanie, spożywanie obiadów w różnych restauracjach na terenie 3 krajów, zaliczone dwie plaże w dwóch krajach, ekstremalny przejazd przez Karpaty i to dwukrotnie różnymi trasami. Super były także spotkania z Bułgarami, Rumunami, Anglikami, Polakami, Węgrami i Czechami. Fajnie było posłuchać jak Czech Józef mówiący tylko po czesku rozmawiał z Marcinem. Gdy Marcin mówił "poszukam gniazdka dla Ciebie" Józef śmiał się w niebogłosy, bo niestety gniazdko było "poruchane". Jeśli chciałabym podsumować cały wyjazd to przede wszystkim żałujemy, że nie wzięliśmy nowszego kampera. Niestety wynajmując go braliśmy pod uwagę moc silnika co właściwie wykluczało młodszą wersję ale gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybór padłby na młodszego. Wyjazd był super przede wszystkim na niepowtarzalne towarzystwo przy którym człowiek zapominał o mankamentach podróży. I tak naprawdę nic więcej się nie liczy. Co z tego, że mogliśmy mieć super furę kiedy wystarczyło pojechać w słabszym składzie albo się pokłócić i wyjazd straciłby swój urok. Wszyscy byliśmy cały czas uśmiechnięci i szczęśliwi, napawaliśmy się swoim towarzystwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz